Budowa schronisk WKN
Gdy w 1930 roku inż. Al. Bobkowski, dotychczasowy prezes WKN, objął przewodnictwo Zarządu Głównego PZN, jego miejsce objął inż. Wacław Weker, architekt, i on to z racji swych zawodowych zainteresowań z wielkim zapałem realizował dalej plan powstania górskiej bazy WKN.
Kamień węgielny już był, ale do gotowego schroniska było jeszcze bardzo daleko. Brakowało wszystkiego, pieniędzy, materiałów budowlanych, wyposażenia. Ale w WKN-ie byli ludzie, którzy uważali, że zarówno energia i jak i konsekwentne działanie są w stanie pokonać wszelkie trudności.
Oto jak ten okres wspomina jeden ze starych działaczy:
"W szeregach Klubu działało wiele osób zamożnych. Ci stworzyli fundusz zasadniczy na budowę schroniska, ale wpłacali też inni - każdy, na ile go było stać. Wszyscy ofiarodawcy w zależności od wysokości wpłaty mieli zapewnione specjalne przywileje przy korzystaniu z przyszłych dobrodziejstw schroniska. Głównymi ofiarodawcami byli m.in. Arpad Chowańczak, Jan Chowańczak, Władysław Roth, Stanisław Zamowski, Michał Smolikowski. Zresztą przy zdobywaniu funduszów chwytało się wielu różnych sposobów. I tak firmy prywatne, do których zwracano się o pomoc w naturze dawały cement, wapno, materiały instalacyjne, część funduszu zebrano z opodatkowania się członków Klubu, otrzymano pewne kwoty z Zarządu m.st. Warszawy, Banku Polskiego, Banku Gospodarstwa Krajowego oraz od wysoko postawionych osób w administracji państwowej. A potem już przy budowie otrzymano życzliwą pomoc ze strony miejscowych gospodarzy z Witowa, od Polskiego Związku Narciarskiego, Starostwa Nowotarskiego i władz zakopiańskich. Z niemałym trudem uruchomiono w ten sposób wszystkie możliwe źródła pomocy".
Najważniejsi jednak byli ci, którzy zapominając o swoich osobistych interesach, wkładali w pracę Klubu swoje serce i wyjątkowo duży wysiłek.
Do takich należą niezapomniani: inż. Weker - projektant schroniska i prowadzący jego budowę (był przy tym prezesem Klubu od roku 1930 do wybuchu wojny), inż. Maksymilian Dudryk-Darlewski współpracujący z Wekerem, Franciszek Trzepałko - wiceprezes administracyjno-finansowy, Edyta Wargenau - żelazna sekretarka WKN, płk. Barzykowski - wiceprezes sportowo-turystyczny, inż. Jadwiga Bobińska - przodownik turystyczny, kpt. Marian Frühauf - kapitan sportowy Klubu i Jurek Paszkowski, który pełnił funkcję jego zastępcy. I wielu innych oddanych sprawie narciarstwa ludzi.
Oczywiście nie obeszło się bez poważnych trudności. Jak wszystkie plany szlachetne i ten zamiar napotykał na nieustanne przeszkody. Nie dało się urzeczywistnić planu od razu. Budowa schroniska ciągnęła się przez cztery lata i dopiero w lutym 1934 roku zostało ono oddane do użytku. Z zewnątrz i wewnątrz było bardzo ładne i dobrze urządzone. Mieściło się w nim ok. 180 łóżek, była tam sala jadalna, świetlica, narciarnia, natryski, światło elektryczne, centralne ogrzewanie, wewnętrzna kanalizacja, telefon. To nowoczesne schronisko w samym sercu Tatr Zachodnich zapewniało ludziom wygodę i służyło za wypoczynek po wielogodzinnych wędrówkach zimą i latem wśród pięknych lasów i gór. Nic też dziwnego, że turyści zaczęli tu ściągać całymi gromadami. A ponadto schronisko WKN dawało największe w kraju zniżki dla młodzieży uczącej się.
Ten pierwszy sukces - 180 miejsc na Chochołowskiej, otwarcie pięknej i dotąd mało znanej partii Tatr Zachodnich dla turystyki masowej oraz nabyte w czasie budowy doświadczenie zaostrzyły apetyty. Zarząd WKN postanowił wznieść drugą górską bazę, tym razem w Karpatach Wschodnich. A dokładnie w Rafajłowej na Huculszczyźnie. Znajdowały się tam tereny również prawie nie odkryte przez narciarzy, a góry - Gorgany - marzenie.
Tym razem poszło o wiele szybciej. Na wysokości 800 m n.p.m. w powiecie Nadwórna wybrano miejsce, inż. Weker w 1936 roku wykonał projekt, w 1937 r. położono kamień węgielny, a już w rok później w 1937 r. schronisko przyjęło pierwszych turystów. Oferowało 60 miejsc i urzekało huculskim stylem. Tak więc na rok przed wojną WKN, zrzeszający ponad 500 osób, dysponował własnymi dwoma bazami górskimi z 240 miejscami.